Relacja i Fotografie, Piotr Grajda
MOJA PAMIETNA NOC
KATASTROFA M/S COSTA CONCORDIA - Piatek, 13 styczen 2012
Pomimo stycznia, pogoda była piekna – slonce, błękitne niebo, a na termometrze około 14 stopni Celsjusza. Do Civatevecchia, wloskiego portu polozonego niedaleko Rzymu przyjechalem pociagiem okolo poludnia. W portowym terminalu pasazerskim bylo juz sporo podekscytowanych pasazerow czekajacych na zaokretowanie i rozpoczecie tygodniowej beztroskiej eskapady po Morzu Srodziemnym. Potezny, wycieczkowiec M/S COSTA CONCORDIA (3229 pasazerow i 1223 zalogi) byl zacumowany przy nabrzezu nr. 12 i prezentowal sie wspaniale. Bylem w doskonalym humorze i takze z niecierpliwoscia oczekiwalem wejscia na poklad. Nie wiedzialem, ze za kilka godzin bede swiadkiem jednej z najwiekszych katastrof morskich…
Moja kabina, 8247 polozona byla na prawej burcie, z przodu, na osmym pokladzie. Bylo przestrzennie i wygodnie. Caly statek wydawal sie byc bardzo dobrze utrzymany. O godz. 18:30 zszedlem do glownej restauracji na kolacje. Przy stole poznalem innych pasazerow z Kanady i Afryki Poludniowej. Bylo milo, rozmawialismy o tym co bedziemy robic na drugi dzien w Savonie... Ja sam postanowilem, ze zamiast zwiedzac Savone zrobie wypad do polozonej niedaleko Genui, ktora bardziej mnie interesowala. Zapowiadal sie pelen atrakcji dzien. Chcialem dobrze wypoczac, a wiec wkrotce po kolacji wrocilem do kabiny...
KATASTROFA M/S COSTA CONCORDIA - Piatek, 13 styczen 2012
Pomimo stycznia, pogoda była piekna – slonce, błękitne niebo, a na termometrze około 14 stopni Celsjusza. Do Civatevecchia, wloskiego portu polozonego niedaleko Rzymu przyjechalem pociagiem okolo poludnia. W portowym terminalu pasazerskim bylo juz sporo podekscytowanych pasazerow czekajacych na zaokretowanie i rozpoczecie tygodniowej beztroskiej eskapady po Morzu Srodziemnym. Potezny, wycieczkowiec M/S COSTA CONCORDIA (3229 pasazerow i 1223 zalogi) byl zacumowany przy nabrzezu nr. 12 i prezentowal sie wspaniale. Bylem w doskonalym humorze i takze z niecierpliwoscia oczekiwalem wejscia na poklad. Nie wiedzialem, ze za kilka godzin bede swiadkiem jednej z najwiekszych katastrof morskich…
Moja kabina, 8247 polozona byla na prawej burcie, z przodu, na osmym pokladzie. Bylo przestrzennie i wygodnie. Caly statek wydawal sie byc bardzo dobrze utrzymany. O godz. 18:30 zszedlem do glownej restauracji na kolacje. Przy stole poznalem innych pasazerow z Kanady i Afryki Poludniowej. Bylo milo, rozmawialismy o tym co bedziemy robic na drugi dzien w Savonie... Ja sam postanowilem, ze zamiast zwiedzac Savone zrobie wypad do polozonej niedaleko Genui, ktora bardziej mnie interesowala. Zapowiadal sie pelen atrakcji dzien. Chcialem dobrze wypoczac, a wiec wkrotce po kolacji wrocilem do kabiny...
(...) Do lozka polozylem sie okolo 21:30. Kwadrans później, tuz przed zasnieciem usłyszałem nagle gluchy zgrzyt i poczułem jak łóżko przechyla się na lewą stronę... To nie był mój pierwszy rejs, wiec bylem swiadomy tego, że czasami pod wplywem silnej fali czy przy ostrym manewrowaniu statek moze sie przechylic. Jednak normalnie wszystko szybko wraca do rownowagi, a tu nic. Wlączyłem lampkę i spojrzalem dookola. Bylismy w odczuwalnym przechyle. Po chwili swiatlo zaczęło mrugać i w końcu zgasło. Równocześnie usłyszałem komunikat z głośników. Informowano o problemach z elektrycznością, ale zapewniono, że wszystko jest pod kontrolą i nie ma powodu, żeby opuszczać kabiny.
Pomyślałem, że to zupełnie bez sensu. Co ma elektryczność do kolysania i przechylenia? Wyjrzałem na korytarz. Włączone było oświetlenie awaryjne. Inni pasażerowie też wyglądali z kabin, pytając siebie nawzajem, co się stało. Wróciłem do środka, w pospiechu ubralem sie w cieple rzeczy, zalozylem kurtke, złapałem dokumenty i kamizelkę ratunkową. Zaraz potem zszedłem na pokład czwarty, na którym znajdowały się łodzie ratunkowe. Na schodach bylo pelno zdezorientowanych ludzi, windy nie dzialaly. Wyraznie odczuwalny byl przechyl na lewa burte.
Na pokladzie 4 “Szalupowym” było już tloczno. Bylem na prawej stronie statku. Załoga prosila o zachowanie spokoju i odsuniecie sie od burty, gdzie byly przejscia do szalup. Nikt nie potrafil powiedziec co sie dzieje i gdzie jestesmy. Z głośników popłynął kolejny komunikat o awarii elektrycznego generatora. Statek na chwilę wrócił do normalnej pozycji, po czym zaczął się przechylać w przeciwną, prawa stronę. Padla komenda o przejsciu wszystkich na druga, lewa strone Concordii. Wowczas, ludzie zaczęli byc nerwowi i troche panikować. Było jasne, że statek jest niestabilny i ze koniecznym stanie sie ewakuacja na szalupy, ktore widocznie bezpieczniej bedzie wodowac z lewej strony i dlatego musimy sie przemiescic.
Ludzie zaczęli się przepychać, wiele kobiet płakało. Nie było już kolejnych oficjalnych komunikatów przez glosniki. Wszyscy byli zdezorientowani, nie wiedzieli co mają robić. Członkowie załogi czekali przy szalupach na decyzję kapitana o ich zaladunku. Ale nic się nie działo, nie padały żadne rozkazy. Statek przechylal sie a my tracilismy cenny czas nie robiac nic. Ta bezczynnosc byla niewiarygodna. Zgubilem swoj zegarek i nie znalem dokladnego czasu, ale to musialo byc okolo 23:00… ponad godzine po uderzeniu w skaly, kiedy wreszczie ktos z zalogi krzyknal “Wchodzic na lodzie ratunkowe!”. Aczkolwiek nie byl to oficjalny rozkaz podany przez glosniki z mostka kapitanskiego. Byl to tylko okrzyk.
Załoga zaczela wpuszczać pasażerów do szalup. Wszyscy przechodzili na lodzie ratunkowe jednocześnie - kobiety, mężczyźni, dzieci, członkowie załogi - nie przestrzegano żadnej kolejności. Trafilem do łodzi numer 12, ktora bardzo szybko zapelnila sie powyzej swojej pojemnosci 150 osob. Ludzie zaczęli krzyczeć, że liny nie wytrzymaja przeciazenia. Emocje rosly, a kolejne osoby wciąż wskakiwały do łodzi. Kilka osób pośliznęło sie, ludzie upadali, plakali, trzesli sie ze strachu. Starsza kobieta uderzyła o cos glowa i zaczęła mocno krwawić. Ktos podal jej serwete z restauracji, aby przylozyc na rane…
Na przeciwko mnie siedzialo kilka mlodych dziewczyn i chlopakow, chyba personel restauracji. Widac bylo ze sie boja. Było mi ich żal, ale jednoczesnie nie mogłem uwierzyć, że tak wielu członków załogi siedzi już w tej naszej szalupie, podczas gdy sami pasażerowie wciąż biegają po pokładzie, szukając dla siebie wolnego miejsca i ratunku. Po pokladzie biegala opiekunka z przedszkola, ktore funkcjonowalo na statku, z trojka dzieciakow wykrzykujac ich nazwiska, aby zlokalizowac lodzie w ktorych sa rodzice.
Zaloga obslugujaca szalupe to bylo trzech mlodych chlopakow. Widac bylo, ze maja problem, aby zapanowac nad wszystkim. Byl klopot z rozpoczeciem wodowania. Wygladalo to tak, jakby juz na samym poczatku cos sie zaklinowalo sie w mechanizmie szalupy. Ludzie krzyczeli "W dół! W dół!”, ale nic sie nie dzialo. Przez male okienka widzialem, że inne łodzie zostały już spuszczone na wodę, a my ciągle wisieliśmy na wysokości czwartego pokładu.
Był problem z porozumiewaniem sie - ludzie mowili i krzyczeli do siebie po francusku, niemiecku, włosku. Wreszczie ruszylismy! Wysiegniki
wysunely sie i lodz zaczela isc w dol, bardzo, bardzo powoli. Pomyslalem, ze nie wyglada to dobrze; w tym samym momencie, po tym jak posunelismy sie w dol moze o metr czy dwa, szalupa z trzaskiem uderzyla o burte statku. Wszyscy wstrzymali oddech. Poczatkowo, myslelismy, ze cos peklo, ale my po prostu zostalismy zablokowani przez powaznie juz przechylony kadlub Concordii.
Moja szalupa numer 12, razem z dwiema innymi (chyba byly to szalupy 6 i 16) utknęły między pokładami 4 i 3, tak jak winda miedzy pietrami. Członkowie załogi, którzy siedzieli z nami w lodzi zaczęli wolac na pomoc: " Pierwszy Oficer, Pierwszy Officer", ale nie bylo zadnego odzewu. Podjeta zostala decyzja o powrotnym wyskakiwaniu na pokład. Nie było innego wyjścia, trzeba bylo skakac z wysokosci okolo 2 metrow na przechylony poklad numer3, ktory byl ponizej nas. Wiele osob skacząc nie moglo utrzymac rownowagi, obijało się o porecze; ktoś uderzył głową, komus innemu zaczepiła się noga... To wygladalo fatalnie, tym bardziej, ze nie wiedzielismy co robic dalej. Poklad byl pusty, nie bylo juz dostepnych zadnych innych lodzi, oprocz tych trzech zablokowanych i bezuzytecznych, ktore wisialy nad nami.
Odciagnalem na bok mlodego chlopaka, chyba Francuza i zaczelismy rozgladac sie za “powietrznymi" tratwami ratunkowymi, ktore z reguly sa na pokladzie jako dodatkowe zabezpieczenie, w specjalnych bialych, plastikowych pojemnikach wygladajacych jak beczki. Niestety nic takiego nie moglismy znalezc. Zacząłem obawiaćsie, że będziemy musieli skakać do wody. Na pokladzie rozrzucone byly kamizelki ratunkowe. Zlapalem jeszcze jedna, na wszelki wypadek jako dodatkowe zabezpieczenie... Poczulem wowczas prawdziwy ogromny lek, pamietam intensywne bicie serca, suche gardlo i usta, jak nigdy przed tem.
Nagle, w polmroku zobaczylem ludzi, którzy biegli w poprzek przechylonego pokladu, na drugą, prawa stronę statku, ktora pochylala sie coraz blizej ku powierzchni wody. Ruszyłem za nimi. Chwile potem, przy samej burcie zobaczylem kolyszace sie na wodzie dwie szalupy. Byly to lodzie ratunkowe, które przetransportowały już pierwszą grupę pasazerow na brzeg, a teraz wróciły po kolejnych. Stojac wowczas na pokladzie numer 3, bylismy jakies 2,5 metra nad woda w znacznym przechyle. Zaczelismy zeskakiwac na dach tych szalup, a potem przesuwalismy sie w dol do srodka, poprzez otwarcie w dachu. Skakalismy, jedna osoba po drugiej, ale bylo nas tam stosunkowo niewiele, moze 30-40 osob. Wiekszosc pasazerow z tych wczesniej “zablokowanych” szalup byla wciaz po przeciwnej stronie statku. Panował chaos i byl duzy pospiech. Trzeba bylo odplywac w obawie, ze przechylajaca sie i idaca w dol Concordia wciagnie nas pod wode.
Pietnascie minut później wyskoczylem już na brzeg – bylo okolo 23:30. Czułem, że miałem niesamowite szczęście. Schodzac z nabrzeza, wpadlem na mloda pare Wlochow. Chlopak glosno szlochal rozmawiajac przez telefon komorkowy. Spytalem dziewczyny co sie dzieje? Placzac odpowiedziala, ze wlasnie rozmawiaja z rodzicami, ktorzy sa jeszcze na Concordii i nie wiadomo co z nimi bedzie. Statek tonal na naszych oczach - ciarki przeszly mi po plecach…
M/S COSTA CONCORDIA, rok budowy 2006, tonaz 115,000 - statek po uderzeniu w skaly w poblizu wloskiej wyspy Giglio dramatycznie rozerwal swoj kadlub na dlugosci 50m i tonie - piatek 13 styczen 2012, Foto: Associate Press
Na wycieczkowcu M/S COSTA CONCORDIA bylo 3229 pasazerow i 1023 zalogi. Wszyscy musieli w pospiechu opuscic statek. Ewakuacja zostala uznana przez wielu, jako “katastroficzna”; chaos, nie dzialajace odpowiednio szalupy i brak profesjonalizmu byly widoczne wszedzie. Smierc poniosly 32 osoby. Najwiekszy statek pasazerski wloskiej floty zatanal niemal dokladnie w setna rocznice tragedii RMS TITANIC, ktorego katastrofa wydarzyla sie 12 kwietnia, 1912. Powiazania z Titaniciem okazaly sie jeszcze bardziej widoczne gdy prasa podala, ze na pokladzie Concordii byla obecna Valentina Capuano, 30 letnia wnuczka pasazerki ktora przezyla katastrofe Titanica.
Dziennikarze zwrocili takze uwage na fakt, ze butelka szampana, ktora tradycyjnie rozbija sie o kadlub statku podczas ceremonii nadania imienia, nie rozbila sie zarowno w przypadku Titanica, jak i Concordii. Wielu ludzi morza uwaza to za bardzo zla wrozbe. Ciekawostka stalo sie wkrotce rowniez to, ze Titanic byl wlasnoscia linii “White Star Line”, ktora polaczyla sie z linia “Cunard” w 1934, aby zostac czescia najwiekszego swiatowego armatora turystycznego “Carnival Cruise Line” w 1999.
Powyzsze biznesowe powiazania uczynily Titanica i Concordie korporacyjno-zeglugowymi kuzynami.
Na wycieczkowcu M/S COSTA CONCORDIA bylo 3229 pasazerow i 1023 zalogi. Wszyscy musieli w pospiechu opuscic statek. Ewakuacja zostala uznana przez wielu, jako “katastroficzna”; chaos, nie dzialajace odpowiednio szalupy i brak profesjonalizmu byly widoczne wszedzie. Smierc poniosly 32 osoby. Najwiekszy statek pasazerski wloskiej floty zatanal niemal dokladnie w setna rocznice tragedii RMS TITANIC, ktorego katastrofa wydarzyla sie 12 kwietnia, 1912. Powiazania z Titaniciem okazaly sie jeszcze bardziej widoczne gdy prasa podala, ze na pokladzie Concordii byla obecna Valentina Capuano, 30 letnia wnuczka pasazerki ktora przezyla katastrofe Titanica.
Dziennikarze zwrocili takze uwage na fakt, ze butelka szampana, ktora tradycyjnie rozbija sie o kadlub statku podczas ceremonii nadania imienia, nie rozbila sie zarowno w przypadku Titanica, jak i Concordii. Wielu ludzi morza uwaza to za bardzo zla wrozbe. Ciekawostka stalo sie wkrotce rowniez to, ze Titanic byl wlasnoscia linii “White Star Line”, ktora polaczyla sie z linia “Cunard” w 1934, aby zostac czescia najwiekszego swiatowego armatora turystycznego “Carnival Cruise Line” w 1999.
Powyzsze biznesowe powiazania uczynily Titanica i Concordie korporacyjno-zeglugowymi kuzynami.
M/S COSTA CONCORDIA i RMS TITANIC - Nie da sie ukryc, ze fotografie tonacej CONCORDII i ewakuacja pasazerow w szalupach ratunkowych niezwykle silnie przywoluja kadry z filmu TITANIC autorstwa Jamesa Camerona...
M/S COSTA CONCORDIA i RMS TITANIC - Dwie niezwykle podobne morskie tragedie w odstepie dokladnie 100 lat od siebie, 1912-2012
Modele obu statkow w skali 1:900 autorstwa firmy Scherbak
Modele obu statkow w skali 1:900 autorstwa firmy Scherbak
"PODCAST" I FILMY DOKUMENTALNE
Ponizej znajduje sie interesujacy link do podcast-u "Katastrofy Morskie" dedykowanego M/S COSTA CONCORDIA...
Jest tez link do filmu dokumentalnego o katastrofie M/S COSTA CONCORDIA w polskim tlumaczeniu, na kanale filmowym "cda.pl" oraz link do niezwykle unikalnego "powypadkowego video" z drona autorstwa Matta Hardigree ("Team BlackSheep")
*Aby powiekszyc ekran prosze kliknac na mala ikonke-symbol w ksztalcie kwadratu w prawym-dolnym rogu ekranu
Jest tez link do filmu dokumentalnego o katastrofie M/S COSTA CONCORDIA w polskim tlumaczeniu, na kanale filmowym "cda.pl" oraz link do niezwykle unikalnego "powypadkowego video" z drona autorstwa Matta Hardigree ("Team BlackSheep")
*Aby powiekszyc ekran prosze kliknac na mala ikonke-symbol w ksztalcie kwadratu w prawym-dolnym rogu ekranu
Katastrofa M/S COSTA CONCORDIA,
|
Widok wraku M/S COSTA CONCORDIA z drona (by Matt Hardigree), 2013 |
DODATKOWE INFORMACJE I FOTOGRAFIE
dostepne sa w angielskiej wersji powyzszej relacji
WERSJA ANGIELSKA
dostepne sa w angielskiej wersji powyzszej relacji
WERSJA ANGIELSKA